Praca z psem reaktywnym, agresywnym i lękliwym – metoda BAT 2.0

Metoda B.A.T. 2.0 (Trening Regulacji Zachowań, z ang. Behavioural Adjustment Training) autorstwa amerykańskiej behawiorystki Grishy Stewart powstała, jak to zazwyczaj bywa, przy poszukiwaniu najlepszego podejścia szkoleniowego w pracy z własnym lękliwym i (nad)reaktywnym psem o imieniu Peanut. Właściciele psów (nad)reaktywnych na konkretne bodźce od szkoleniowców dostają najczęściej poradę, by „przeciwwarunkować” dany bodziec, skojarzyć go z czymś pozytywnym np. z jedzeniem czy też za wszelką cenę odwracać uwagę psa np. szaloną zabawą. Można też wydawać psu komendy, polecenia, które bezpiecznie przeprowadzą go przez stresującą sytuację. Powyższe podejścia w wielu przypadkach mogą okazać się nie tylko korzystne, ale też nieuniknione i zdecydowanie warto posiadać takie „narzędzia” pracując z psem reaktywnym. Jednak Grisha zdecydowała się pójść o krok dalej i opracowała metodę, która przede wszystkim uczy psa, że ma wybór, przez co samodzielnie może podejmować decyzje i rozwijać swoje własne „narzędzia” w postaci umiejętności społecznych, mając oczywiście nasze niezastąpione wsparcie. Możecie więc opróżnić kieszenie ze smaczków, wziąć pare spokojnych oddechów i zrelaksować się. Witamy w świecie BAT 2.0.

Praca metodą BAT – teoria

Wykorzystanie metody BAT może być bardzo wszechstronne i niekoniecznie zaplanowane – na przykład podczas spaceru czy wizyty gości. Najczęściej w celu treningowym wybieramy jednak aranżowane sesje z wykorzystaniem podstawionego celowo bodźca (człowieka, psa, rowerzysty itp.), z którym pies „ma problem”, na który reaguje na przykład agresją czy lękiem. Metoda polega na systematycznym odwrażliwianiu psa i wzmacnianiu zachowań alternatywnych w reakcji na dany bodziec… Co to właściwie znaczy?

Załóżmy, że pies boi się obcych mężczyzn, jego reakcją na zbliżającego się mężczyznę jest wyrywanie się na smyczy i oszczekiwanie. W tym wypadku systematyczne odwrażliwianie będzie polegało na zatrzymaniu się na takim dystansie z psem, na którym nie pojawia się jego reakcja i stopniowym zmniejszaniem dystansu niezmiennie pozostając poniżej progu reakcji. Zadajmy sobie w tym miejscu pytanie – dlaczego ten pies szczeka? Załóżmy, że nie chce bliższego kontaktu z obcym i w ten sposób go „odgania”. Sposób działa, bo mężczyzna po chwili oddala się i pies dostaje zastrzyk dopaminy, a zachowanie okazuje się skuteczne i wyjątkowo satysfakcjonujące. Działa.

Samo systematyczne odwrażliwianie nie wyeliminuje szczekania, dlatego ogromną rolę w pracy metodą BAT odgrywa budowanie wspomnianych wcześniej „narzędzi” dla psa – zachowań alternatywnych, dzięki którym osiągnie on ten sam cel, ale innym środkiem. Takimi zachowaniami mogą być: odwrócenie pyska, oblizywanie się, wąchanie podłoża, odwrócenie ciała, drapanie się, tarzanie się, otrzepywanie się, skierowanie uszu do tyłu itp. Być może te zachowania wydadzą Wam się błahe, prawie niezauważalne, jednak są one wyjątkowo istotne w psiej komunikacji. Jeżeli uda nam się zatrzymać psa w odpowiednim momencie, po zauważeniu bodźca, ale przed pojawieniem się utrwalonej reakcji na niego – pies może wybrać inne zachowanie i w ten sposób poszerzać swój repertuar strategii podczas radzenia sobie ze stresem, z tym czego się boi, na co reaguje agresją czy frustracją.  

Jak już wspomniałam w BAT nie ma potrzeby korzystania ze smakołyków. Oczywiście jest to coś, co zawsze warto ze sobą mieć i można co jakiś czas dodatkowo nagrodzić swojego psa. Jednak podstawowym wzmocnieniem będą tutaj wzmocnienia, które pies otrzymuje ze środowiska a nie z naszej kieszeni. Co więcej smakołyki mogą w pewnych przypadkach tak bardzo rozpraszać psa, że praca nad zmianą zachowania okazuje się znacznie utrudniona. W takich przypadkach lepiej całkowicie z nich zrezygnować na czas sesji.  Podstawą do pracy będzie dłuższa linka i zróżnicowane otoczenie, najlepiej nie puste pole tylko miejsce, gdzie pies będzie miał na co się przekierowywać – bogate w różne zapachy, przedmioty, krzaki czy drzewka. Jednak przestrzeń nie może być za bardzo angażująca dla psa czy pobudzająca – w BAT liczy się spokój.

Przed szkoleniem „powrót do homeostazy”

Jeżeli nasz pies jest nadwrażliwy na jakieś bodźce najlepiej będzie jeszcze przed rozpoczęciem pracy – na tyle na ile to możliwe – wyeliminować je z jego codzienności, tak, by poziom stresu opadł i żeby pies nie utrwalał ciągle tych samych zachowań. Jeżeli nasz pies reaguje agresywnie na każdego napotkanego psa – staramy się unikać podczas spacerów psów. Możemy przez jakiś czas mijać je zachowując dużo większy dystans lub w ogóle zmienić nasze stałe ścieżki spacerowe na spokojniejszą okolicę. Na pewno kluczowe jest to, by nie narażać na tym etapie psa na sytuacje, z którymi ani my ani on nie wie jeszcze jak sobie odpowiednio radzić. Oczywiście, często nie jest to możliwe w 100%, jednak ważne jest, byśmy poświęcili chwilę czasu i zastanowili się na spokojnie w jaki sposób i na ile możemy o to zadbać. Często to, co zdaje się niemożliwe, po namyśle okazuje się czymś, co trzeba po prostu odpowiednio zorganizować.

Praca metodą BAT – praktyka

Czego potrzebujemy?

linka – najlepsza długość to ok.5-7m.(dłuższa będzie wymagała ciągłego zwijania, a krótsza może nie wystarczyć zwłaszcza przy aktywnym psie), najlepiej lekka lecz niezbyt cienka, żeby nie popaliła nam rąk. Najlepiej, żeby materiał był przyjemny w odczuciu dla dłoni i swobodnie prześlizgiwał się przez palce. Na pewno odpada smycz typu flexi czy smycze z dużą ilością metalowych przepięć. Ważne jest, by linka miała rączkę na końcu i solidny karabinczyk z przodu.

szelki – w BAT chodzi o maksymalny komfort i swobodę ruchu dla psa, dlatego też najlepsze będą szelki typu „guard”, które w badaniach okazują się najbezpieczniejsze i najzdrowsze spośród dostępnych modeli na rynku. Jeżeli mamy wyjątkowo silnego psa warto zainwestować w szelki z dwoma podpięciami (z przodu i na grzbiecie) i rozdwojoną linkę/smycz.

pozorant – w zależności od tego, co/kto będzie bodźcem, jeżeli nie pracujemy spontanicznie z obcymi podczas spaceru, trzeba będzie zaangażować kogoś, kto poświęci troszkę czasu i zostanie naszym pozorantem na sesję.

miejsce – z większą ilością przestrzeni, żeby móc swobodnie zwiększać i zmniejszać dystans od bodźca.

Jak to wygląda?

  1. Pozwól psu eksplorować otoczenie.
    Trzymamy linkę w obu rękach zwijając ją w bezpieczny i sprawny sposób oraz zachowując stabilną pozycję. Dbamy o to, by linka była luźna i tworzyła tzw. „podwójny uśmiech” jeden pomiędzy naszymi dłońmi, a drugi pomiędzy dłonią i psem. Podążamy za psem w dowolnym kierunku – nie sugerujemy mu drogi i staramy się zawsze stać ok. 1,5 – 2 metrów za nim. Gdy on się zatrzyma, zatrzymujemy się razem z nim.
  2. Powoli zatrzymaj psa idącego na wprost bodźca.
    Jeżeli pies zauważy bodziec i zaczyna iść prosto w jego kierunku spokojnie, bez szarpnięć, zatrzymujemy go na lince nie pozwalając mu podejść bliżej.
  3. Odwołaj psa, gdy pobudzenie wzrasta.
    Jeżeli pies wpatruje się w bodziec dłużej niż ok. 3 sekundy, spróbuj wejść w jego pole widzenia i zachęcić do zwiększenia dystansu od bodźca. Stań na lekko ugiętych nogach, ustaw ciało prostopadle do psa, nie frontalnie – w ten sposób zamiast wysyłać go naprzód, swoją mową ciała zachęcisz go do zawrócenia.
    W tym momencie możesz wykorzystać cmokanie czy też tzw. „udawane ciągnięcie” linki. Jeśli pies nie reaguje starasz się go zawołać entuzjastycznie i lekko ciągniesz za linkę. Jeżeli napięcie nie maleje a pies wciąż nie reaguje – wtedy wykorzystujesz co tylko możesz, żeby go odwołać – komendę/jedzenie/odciąganie siłą.
    Jeżeli pies dostrzeże bodziec, ale wpatruje się krótko i zaczyna węszyć, albo zwiększa dystans – nie interweniujemy, dajemy mu dalej eksplorować otoczenie swobodnie.

Poniżej wykres z książki Grishy obrazujący to, jakie decyzje i kiedy podejmować.

Poniżej przedstawiam tabelkę ilustrującą strefy pobudzenia psa z książki Grishy Stewart oraz tzw. wykres reaktywności w kontakcie z bodźcem wyzwalającym. Pracując tą metodą nauczycie się świetnie odczytywać sygnały wysyłane przez psa i jego stan pobudzenia.

Kto więc skorzysta z takiej sesji?

Myślę, że każdy. Metoda BAT jest szczególnie dedykowana psom lękliwym, reaktywnym i agresywnym, gdyż w tych sytuacjach opiekun i pies najbardziej potrzebują pomocy. Jednak metoda BAT pozwala nam dostrzec naszego psa, poznać i nauczyć się sygnałów, które wysyła i mowy ciała, a to jest bezcenna lekcja dla każdego, kto dzieli swoje życie z psem. Metoda jest w pełni bezpieczna i podstawą jest dbanie o komfort i spokój zarówno psa jak i jego przewodnika, jednocześnie buduje wzajemne zaufanie. Uczymy się tego, w jaki sposób wspierać naszego psa w trudnej dla niego sytuacji. Często zalecamy spacery z zachowaniem zasad BAT, podczas których możemy trochę lepiej poznać naszego psa, a on z kolei wzmacnia swoją pewność siebie i umięjętność podejmowania decyzji w różnych sytuacjach.

Czym jest BAT dla nas w STADZIE

Wyjątkowość metody BAT znajdujemy w tym, co za sobą niesie. Nawet jeśli nie aranżujemy specjalnie sesji, nie robimy wszystkiego w 100% zgodnie z założeniami, jeśli uszczkniemy choć część, nawet jeden element tego podejścia, może on na zawsze zmienić naszą relację z psem. W BAT uczymy się na chwilę oddać choć część kontroli psu, uczymy się zaufania i uważności. Ci ćwiczący z psami chociażby tropienie coś o tym wiedzą, jak zupełnie zmienia się perspektywa w kontakcie z psem. Uczymy się tego, że nie zawsze pies podąża za mną, czasami to ja podążam za nim. Nie zawsze ma być wpatrzony we mnie, czasem to ja przyjrzę się jemu – temu, co mówi, co lubi, jak poznaje świat, jak się uczy, jak okazuje emocje i czego potrzebuje. Jednocześnie budujemy również strategie działania i narzędzia do pracy takie jak ćwiczenia z posłuszeństwa w momencie, gdy nie mamy wyjścia, a nasz pies nie jest jeszcze gotowy na bezpośredni kontakt z bodźcem.

Dla mnie BAT okazał się w dużej mierze przełomowy. I to nie tylko z powodu swojej skuteczności, ale przez to, że wygospodarował w mojej relacji z psem pewną przestrzeń do namysłu, refleksji, wyciszenia się i odpuszczenia na moment kontroli, próby spojrzenia na świat oczami mojego psiego przyjaciela.

Olga Korusiewicz

Grisha i ja po seminarium w Warszawie 🙂